"Dziennik 1954" – Leopold Tyrmand. Trzy miesiące z życia warszawskiego pisarza, któremu przyszło tworzyć, a raczej nie móc tworzyć, w postwojennej, komunistycznej Polsce, w pierwszym roku po śmierci Stalina. Świadectwo represyjności marksizmu, systemu nagród i kar a rebours, gdzie sprzedawczyki i ludzie idący wedle wytycznych partii mieszkają w willach i jedzą łososia na obiad, a wierni ideałom dysydenci mieszkają w komunalnych norach i prześladowani są na każdym kroku.
Tyrmand pisze o wegetacji pisarza w komunistycznej Polsce, w „anty-cywilizacji”, „kloace wszechświata” gdzie „polarna noc komunizmu” trwa, i wydaje się mieć trwać wiecznie.
Jest jazz, są zagraniczne filmy propagandowe, jest importowana „ciuchowa” moda i są kobiety; jest krótka, skomprymowana historia ostatniego polskiego bastionu wolnego dziennikarstwa –Tygodnika Powszechnego; pojawia się Herbert, piszący wiersze i pracujący w fabryce zabawek, niepokorny Stefan Kisielewski a także Lem, Kałużyński, Parandowski, Choromański, Jasienica i wiele innych znanych nazwisk, które w tych latach sławne może jeszcze nie były. Jest warszawska serwilistyczna społeczność literatów, ciągła inwigilacja MO, imprezy i dużo dylematów związanych z bezsensownością oporu, przemijaniem, chęcią zostawienia po sobie śladu oraz monologów Tyrmanda w których „bawi się potępianiem na prawo i lewo jak bogata kurwa biżuterią na emeryturze”. Wszystko w egzystencjalnym, nihilistycznym czasem, klimacie, jednak z dużym dystansem i humorem. Wydźwięk jednoznacznie antykomunistyczny, jednak raczej bez specjalnej polemiki polityczno-ideologicznej. Wiele oczywiście i o samym Tyrmandzie, jego związku z 16 letnią Bogną i innymi kobietami.
Pisane niby niemal 60 lat temu, a bardzo aktualne, zaletą też jest język, pełny warszawskiego slangu, który o dziwo, funkcjonuje do dzisiaj. Plus styl Tyrmanda, który w zasadzie pisać może o niczym, a i tak się to świetnie czyta.
Chociaż zapewne sporo w tym autokreacji i budowania własnej legendy.
"Dziennik 1954" w Lubimyczytac.pl
"Dziennik 1954" w Biblionetka.plChociaż zapewne sporo w tym autokreacji i budowania własnej legendy.
"Dziennik 1954" w Lubimyczytac.pl
Misio de Pysio
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz