sobota, 26 stycznia 2013

IEM Katowice - garść wspomnień


Netwars w Katowicach, czyli co nieco o zdartych gardłach

Na mrozie
W piątek rano okazało się, że Kraków jest tyle skomplikowany, co duży i z tego powodu z pewnym opóźnieniem wyruszyliśmy w kierunku Katowic. Dwusamochodowy konwój wiózł flagę, która była dodatkowo chroniona przez trzech przedstawicieli Kox Teamu w składzie Apocalips, Iluvs i vh, co oczywiście znacznie zwiększało szanse na szczęśliwe dowiezienie skarbu narodowego na miejsce. Flaga wymagała drobnego wykończenia w postaci naniesienia napisu 'GL HF / NETWARS.PL', który miał zostać wykonany za pomocą szablonów i sprayów. Ostatnie szlify wykonywaliśmy pod samym Spodkiem w asyście tłumów. Było zimno i trzeba było chodzić boso po fladze (żeby jej nie zabrudzić), i na dodatek brakowało kilku literek ('E' i 'R'), ale nieskończona pomysłowość Netwarsjan poradziła sobie i z tym problemem. Odmrażaniem stóp zajmowała się m.in. Ajnos, której dzielnie towarzyszyli Mops i Dembski, było tam jeszcze kilka osób, ale nicków już nie pamiętam.
Później się okazało, że z pewnych powodów teoretycznie nie wszyscy mogą z flagą dostać się tylnymi drzwiami, ale ostatecznie kto chciał wejść wcześniej, ten wszedł. Oczywiście Kox Team przechodził bokiem przez drzwi. Wszystkie.

Jedną ręką! (Ryceszszsz)

W samo południe
Mój ręczny zegar słoneczny wskazywał dwunastą, kiedy wnieśliśmy naszą szałową flagę na salę i wzbudziliśmy pierwszą falę zdziwienia (zaskakujące, topic na NW wisiał od dawna i każdy mógł przeczytać co szykujemy) i podziwu. Mieliśmy ze sobą jeszcze konfetti, flagi na patykach i kartony z pisakami, coby uskuteczniać również doraźny hype i strolować TL raz albo dwadzieścia. Mieliśmy mieć też przygotowane śpiewki, bęben, megafon, NW Babes w strojach późnowieczorowych i dwa wąsy z mustaszy samego papy Kadeta na szczęście, ale ostało się na zapale i chęciach.


Pierwsze przymiarki flagi. (Weja)

Wykrzykiwanie nicków i klaskanie może i było nudne, ale sprawiało ogromną przyjemność zawodnikom. Zrobiło się ciekawiej, kiedy publika nauczyła się robić falę, nie mówiąc już o skakaniu i udowanianiu, że nie gra się w LoL-a. Trudniejsze przyśpiewki niestety nie wchodziły w grę. Nawet 'Mana, mana' na dwa sektory nie dawało rady, pozornie proste 'tutu-tutu' było murem nie do przeskoczenia bez megafonu, który pomógłby nadać rytm. Jeszcze tylko wspomnę w naszym sektorze dawała radę ekipa Netwars, w sektorze po prawej (tudzież lewej) Grupa Sc2 pod przywództwem AvantaRa dzielnie trzymała tempo. Tylko sektor bliżej VIP-ów był jakiś taki marny i nie do rozruszania. Ale tam mało kto skakał.
Za brak wstydu i szacunku dla własnych gardeł brawa, i podziękowania należą się Arcanosowi, yankowi, Mopsowi, Chachałowi, IceColdKilli, Sprite’owi, Krezowi, Routinowi, cdrowi, DooMo i jeszcze kilku osobom, których nie potrafię sobie przypomnieć :/. Propsy, Panowie!

Flaga w ruchu! (Weja)

Przypadkowy, acz niecelowy żarcik
Z początku było bardzo malo osób w sektorach Starcrafta i chcieliśmy puścić flagę u kibiców LoLa, żeby organizatorzy mieli ładne ujęcie. Powiedziałem o tym Tadkowi, hostowi LoL-a, który miał wyznaczyć najlepszy moment dla puszczenia sektorówki. Dziwna gra dla nieskaczących startowała jednak później i ostatecznie wróciliśmy z naszym skarbem na właściwie miejsce. Niestety, nie udało mi się dostać po drodze do Tadka, który cały czas był na wizji w otoczeniu tłumu dziecków z LoLa i później z zawstydzeniem patrzyłem jak wskazuje na górę sektora i chce wywołać flagę, która nijak nie chciała się pokazać. Ale koniec końców Tadek nie obraził się i wcale nie uważał tego za trolling ze strony Netwars.

Full komplet. (Weja)

O szczerym dopingu
Nasz Hype Team uskutecznił ładny napis 'MaNa napierdalaj', który się przewinął na streamie. W przypływie geniuszu i kretywności wraz z IceColdKillą chcieliśmy spuścić ten karton na taśmach za casterów, tak żeby kartka pojawiła się na ponownie na streamie, ale przyszedł jeden z szefów polskiego ESL-a i nas elegancko opierdolił. Następnie mniej elegancko opierdolił nas jeden z szefów niemieckiego ESL-a. W sumie mieli rację, bo na sali mieli być oficjelowie z magistratu, ale co się pobawiliśmy, to nasze.

Wersja ocenzurowana zawisła ostatecznie nad jednym z wejść. (Alleg)

W toalecie
Raz zdarzyło się, że znalazłem się w toalecie dla VIP-ów. W ciasnocie przejścia z pisuarami minął mnie Morglum i nawiązaliśmy swobodną konwersację, coby nie marnować czasu w trakcie załatwiania spraw oczywistych. Temat szybko zszedł na nadchodzący pojedynek Grubby'ego z kimśtam, i jedna z moich kwestii dialogowych brzmiała ni mniej, ni więcej jak 'Cassandra', co oczywiście wiązało się z rozmarzonym głosem. Jakoś po drodze ktoś się jeszcze znalazł w tej toalecie i na pewno słyszał całą rozmowę. Był to nie kto inny, jak sam Grubby, który nie dał po sobie poznać, że kilkukrotnie usłyszał imię swojej żony wypowiadane w bardzo charakterystyczny i jednoznaczny sposób.


Taki szybki gaytest, od razu widać kto oblał. (Ryceszszsz)

Ej, ja cię znam
Po pierwszym, ciężki dniu, zanosiliśmy flagi i resztę hype-stuffu do press-roomu, gdzie nasz sprzęt mógł grzecznie przeczekać noc. W wąskim korytarzu mijaliśmy Carmaca, który jak zawsze zabiegany ledwie kiwnął głową na nasze pozdrowienie. Niespodziewanie idący na końcu Iluvs krzyknął 'de ef pe carmac?' co spotkało się z pełnym zaskoczenia wzrokiem Michała Blicharza. Panowie ucięli sobie krótką, acz miłą rozmowę na temat wymierającego od dawna Unreala Tournament. Jaki ten świat mały!

*Dragons From Poland - klan UT

Reszta gdzie?
Za przyczyną Sadiego i Valandila powstał topik nawołujący do zbiórki przed wejściem na sektory celem wykonania foty grupowej. Według relacji naocznego świadka zdarzenia na kilka minut przed spotkaniem w umówionym miejscu panowały straszne pustki. Jakież było zdziwienie naocznego świadka zdarzenia, kiedy nagle otwarły się wrota i z sektorów napłynęła horda netwarsjan z flagą. Oczywiście ciężko nam było się w sensownie ustawić i po kilku zmianach lokalizacji znaleźliśmy to jedno specjalne miejsce, w którym nie było żył wodnych i całe to feng szuła się zgadzało. I tak powstało foto z najprawdopodobniej największą liczbą netwarsjan w jednym miejscu.


Prawie całe NW w komplecie. (Valandil)

W połowie ustawiania ekipy dwóch młodzieńców włoczyło się przed flagę, ale dzielna bojówka NW zaintonowała jedną z ważniejszych pieśni bojowych ‘Kto nie skacze...’, która skutecznie wzbudziła strach i trwogę w miętkich sercach LoL-wców. Nie muszę chyba pisać jak szybko się zebrali?

http://www.youtube.com/watch?v=X_dC6Zb8Y5o - hop hop hop!

Ostatecznie kilku osób brakuje na focie, ale jeżeli będą grzeczni, to Pabulon ich dorysuje pod koniec tygodnia.

Katowice, płonące lice
Ze zmęczenia, z powodu procentów we krwi, ze wstydu i zakochania! Że hostessy były śliczne, wszyscy wiemy. A że Hype Team zjawił się z karteczką ‘Puchary dla graczy, dziewczyny dla Hype Teamu’ i dostał za to buziaka i potem złamał serce panny Sandry, bo nikt nie poszedł po numer telefonu?
Starania. (Weja)

I słodka nagroda.

No to już wiecie. Nie zrobiliśmy tego specjalnie.

‘U pana jest?’ Presski, czyli wejście na imprezę po polsku
Współtworzenie serwisu o grach niesie ze sobą rozmaite korzyści, przykładowo: nic. Na co dzień nic. Dopiero przy okazji eventu okazuje się, że te godziny spędzane przy tworzeniu tekstów i prowadzeniu turniejów mogą się jakoś zwrócić. Tym razem było sporo zamieszania przy presskach i NW dostało raczej marną ich liczbę, ale jak to w Polszy bywa, po jednym małym cygaństwie Netwarsjanie wzbogacili się o dwie dodatkowe presski, co wielu obecnych odczuło na własnej skórze.

Że nieładnie, że przepisy, że ludzie czekali? Byliśmy hype-teamem, obsługą flagi i w ogóle byliśmy ważni, więc się nam należało.
A mówiąc poważnie: następnym razem trzeba będzie gruntownie ten temat obgadać z organizatorem, ponieważ względy bezpieczeństwa są nam nieobojętne, ale z drugiej strony musieliśmy sobie sami radzić tam, gdzie gospodarz imprezy zawiódł.

Regulaminowy wpierdol na IEM
Wpierdol to, wpierdol tamto... No i się wreszcie doczekaliśmy! Obyło się bez dogorywającego Sadiego lub wędzonych zwłok Siskina, ale skończyło się na zgubionej czapce i najdroższym konfetti turnieju.
Dzień zaczął się od małej spiny między DooMo i Iluvsem (nikt nie pamięta o co specjalnie poszło, ale że Patryk ma z niemal wszystkimi na pieńku, to wiedza powszechna), których pierwsze spotkanie miało miejsce na trybunach jeszcze przed rozpocząciem rozgrywek danego dnia. Panowie wyjaśnili sobie, że przed kamerami nie ma się co wygłupiać i temat ucichł. Później DooMo pił turbokolę, a Iluvs dotleniał się kilkukrotnie i mniej więcej obaj znaleźli się w stanie nieważkości, choć każdy na swój sposób. Po dniu pełnym wrażeń i pozytywnych emocji w trakcie zbiórki przed udaniem się na after doszło do konfrontacji. Dla porządku należy zaznaczyć, że bójki chciał DooMo, ale dla tego samego porządku należy dopisać, że Iluvs nie zrobił nic, aby starcia uniknąć bądź załagodzić sytuację. Po szybkiej stójce i pierwszej udanej próbie rozdzielenia pojedynkowiczów doszło do drugiego rozdzielenia, w którym już niestety brali udział panowie z policji. Podobnoć z niedowierzaniem słuchali relacji, jakoby nasi bohaterowie pokłócili się 'o grę komputerową'. Cóż poradzić, w szczegóły nie będziemy wchodzić, dość będzie przyznać remis w tym pojedynku, dać honor obydwu panom za podanie sobie ręki na koniec i pogratulować DooMo posłanie w świat konfetti wartego 100 zł.

W pressroomie, czyli krainie red bullem płynącej
Powiedzmy szczerze, impreza esportowa w Polandzie i przyzwoity pressroom to pojęcia, które zwykle nie występują w ramach jednego eventu. Już w ramach IEM w Hanowerze chwaliłem organizatora i po Katowicach utrzymuję zdanie, że ESL umie zadbać o brać redaktorską. Sala była przestronna, liczba miejsc była nieograniczona, wi-fi za free, zapewniono dostęp do graczy i specjalne miejsca (sofy i stoliki) przygotowane do przeprowadzania wywiadów - wszystko w najlepszym porządku. Jedynym faktycznym minusem pressroomu (i games roomu przy okazji) była odległość pomieszczenia od hali ze sceną. Trudno było o płynną komunikację i jeszcze trudniej o znalezienie kogoś, kto opuścił salę dla graczy. Na szczęście w gamesroomie łatwo było o dobry kontakt z graczami, czego efekty możecie zobaczyć w galerii Rycesza z piątku.
Mops skorzystał z presski i zrobił sobie fotę z Kominczami bez kolejki.
Oooooooo, Repo!
Pierwszy wieczór w Białej Małpie upłynął pod znakiem wywoływania każdego nowego gościa płci męskiej nickiem nieobecnego Repo, a każdej koleżanki pseudonimem tajemnicznej Rybeńki. Było nas wielu i wiele się działo - od trudnych do artykulacji okrzyków, po zoorganizowane przyśpiewki i próby wytrzymałościowo-zmęczeniowe konstrukcji stropu w postaci synchronicznych podskoków i drwienia z LoL-a.

http://www.youtube.com/watch?v=VcIRKNFR4oM - Mana, mana w Białej Małpie.

Integracja w lokalu pierwszego i drugiego dnia przeszła bardzo sprawnie i nawet przez kilkanaście minut gościliśmy Paranoida i Nerchia, którzy postanowili nie olewać (a co!) społeczności w przeciwieństwie do Many, Funkaya i mitycznego Draco.
W Białej Małpie było również kilka osób z Grupy SC2, którzy chętnie się z nami integrowali, i jak NW ma ze wszystkimi na pieńku, tak z Grupą się lubimy.

I  po co komu konferansjer?
Pojawił się Morglum sa scenie i automatycznie zebrał na NW pocisk, że przecież miał kończyć ze Starcraftem i co on tu robi!?!stojedenaście No imprezę prowadzi. Tylko że jakoś ta wizja narzucona przez producenta eventu nie dawała rady. Komentarz na hali był po angielsku, mimo, że znacząca część publiki była polskojęzyczna i w kilkudzdaniowe wstawki Morgluma po naszemu co kilkanaście minut jakoś tak dziwnie wytrącały z równowagi. Nie narzekam na to, że były, tylko na to, że to wszystko było niespójne. Zdecydowanie brakowało angażowania publiczności ze sceny w postaci konkursów, puszczania fali i tego typu innych atrakcji, które pomagają zintegrować widzów na miejscu.
Nie narzekam na Morgluma, ani na organizatora, jedynie pokazuję, w którym miejscu coś nie zagrało jak powinno.

http://www.youtube.com/watch?v=ulnnCBIOwBc - próba animacji publiczności ze sceny i brawurowa odpowiedź ekipy starcraftowej na pytanie o Tarsona i LoL-a (ok 5:30)
Skoro już jesteśmy prz smutnych aspektach imprezy, muszę zwrócić uwagę na kiepską promocję graczy: mało kiedy z ust komentatorów padała nazwa zespołu dla którego grał dany zawodnik. A już całkowitą zbrodnią wymierzoną w fanów był brak oficjalnych terminów spotkań z graczami. Dopiero drugiego dnia dało się spotkać zawodników przy barierkach, zrobić zdjęcie i wziąć autograf. Tak, wiem, że MaNa i TLO dawali autografy na stoisku Intela, ale to był trzeci dzień imprezy i informacja o tym bardzo długo była znana tylko organizatorom, choć wydawało im się, że jest inaczej. Chyba nastał czas, żeby przemyśleć zaplanowanie czegoś w postaci konferencji z graczami, a w każdym razie poważnie rozważyć kwestię spotkania graczy z fanami i uwzględnienie tego logistycznie i czasowo w planie imprezy. Łapanie graczy przy wyjściu z toalety ma pewien smaczek, ale na Zeusa, nie może być jedyną opcją na zrobienie sobie zdjęcia z idolem.

Takie z nas były cwaniaczki pospolite. (Ryceszsz)

Chce mi się jeść
Jezusie Panie Nazareński! Co to był za dramat! Dwa stoiska ze średniej jakości jedzeniem, a do tego kolejki jak do Sandry z Intela, ale nagroda ani w połowie tak dobra. Nietrudno wyobrazić sobie frustrację osób zgromadzonych w Spodku. Na szczęście posiadaliśmy dowo... wrrrróć, mocno ograniczoną liczbę pressek i zaglądaliśmy w krytycznych momentach do press-roomu celem wypicia herbaty (na gardło) lub pozyskania red bulla (na zmęczenie). Z tym jedzeniem to było tak bardzo średnio również w Macu, bo kiedy, jak biali ludzie, chcieliśmy wsunąć coś grubszego przed eventem - czekała nas smutna niespodzianka w postaci zestawów śniadaniowych. Dwa dni było mi niedobrze, a mój portfel do tej pory chodzi obrażony.


Herp derp
Z Koreańczykami jest kilka problemów. Pierwszy jest taki, że nie wiadomo który to który, bo dla Jewropejczyków wszyscy wyglądają tak samo. Drugi jest związany z barierą językową, a trzeci z kulturową. Niestety, bez koreańskiego ani rusz, a że SK.Reis też nie jest etatowym tłumaczem (woli nosić buty swojej dziewczyny), nie ma specjalnie możliwości nawiązania bliżej relacji z graczami z Korei Południowej. Bariera kulturowa nie jest tak znacząca, ale prowadzi czasem do śmiesznych sytuacji, jak na przykład poniższa z Zooltarem.



U szczytu internetowej sławy
Nieważne co kto mówi, ale każdemu jest miło, kiedy zostanie rozpoznany i pozdrowiony przez kogoś obcego. Internet ma tę specyfikę, że ciężko skojarzyć nick z twarzą. A na spotkaniach takich jak IEM zjawia się dużo różnych osób, od tych które są znane z tego, że są kontrowersyjne, po te, które sporo robią, ale się z tym nie afiszują, aż po osoby duchy, które znają cię lepiej niż własna matka, ale ty o nich nigdy nie słyszałeś.
Oczywiście każdy zaczepiał Morgluma, ale nie każdy wiedział to on (serio, serio!), a pewien młodzieniec do tego stopnia chciał pozyskać autograf Carmaca, że z braku innego nośnika chciał jego podpis na puszcze red bulla. Z Netwars oczywiście każdy chciał poznać DooMo, Iluvsmyguna, Colosa i ZbeeRa. Podobno niektórym zmieniła się perspektywa w czytaniu postów niektórych użytkowników, ale to chyba nienajlepiej o nich świadczy. Taki CoLo przyznał, że właściwie nie kojarzy postów z nickami, ale wie, czy należy się ban za treść, czy nie. Przynajmniej nie ma kolesiostwa, HEHE.
Osobny problem jest związany z nickami, które może nieźle funkcjonują w internetach, ale na żywo mogą sprawiać sporo problemów. Tu pozdrowienia lecą to o em gie el o el wu te efa, ly sy ty ly sy sy i LorDa, który w Białej Małpie mówił, że wie kto ja jestem, a potem cały wieczór wołał na mnie ‘fał ef’.

Jeszcze jeden!
I jescze dwa! IEM Katowice był najlepszym turniejem, na którym byłem. Niesamowita atmosfera budowana przez publiczność, dwie sceny, 10 godzin programu dziennie, niezła część wystawowa i świetna ekipa z NW - chyba nigdy nie będę tak stary, żeby mi się nie miało podobać. Ogromne podziękowania należą się polskiemu ESL-owi za produkcję imprezy, Intelowi za podjęcie ryzyka, graczom za występy i Wam za zdarte gardła i odbite dłonie od klaskania. GG!


Warto było jechać! (Ryceszszsz)

vh

Galerie:

5 komentarzy:

  1. https://picasaweb.google.com/115698270006892526740/IEMKatowice2013?authkey=Gv1sRgCP-W2_z5z_HKygE - poprawny link, bo ten z artykułu nie działa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Spoko się czytało. GW

    OdpowiedzUsuń
  3. Przejdziecie do historii. :)

    OdpowiedzUsuń